Świat utkany z marzeń

Kikimora

Mówi, że jako dziecko lubiła marzyć. Że potrafi słuchać jednej piosenki przez cały dzień. Że wzrusza się, kiedy śpiewa albo gra na pianinie. Że aby coś robić dobrze, trzeba się temu poświęcić bez reszty. Justyna Chrabelska.

Rozmawiała MARTA DUDZIAK
Zdjęcia JAKUB PLEŚNIARSKI / LAMODE.INFO

Jakie było Twoje dzieciństwo?

Przede wszystkim bardzo szczęśliwe. Moi rodzice, oboje architekci, rozbudzali moją wrażliwość artystyczną. Pokazywali nam (mnie i rodzeństwu) zabytki w Polsce. Zabierali w podróże po Francji i Włoszech. Wysyłali na lekcje malarstwa i gry na pianinie. Byłam dzieckiem, które lubiło marzyć. Tak zostało do dziś. Moje kolekcje powstają z marzeń o tym, jak sama chciałabym się czuć i jak wyglądać.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z modą?

Pamiętam, że jako nastolatka zastanawiałam się, jak się ubierać, żeby jednocześnie czuć się sobą i pozostać oryginalną. Strojem zaznacza się przecież swoją osobowość, ubiór ma też ogromny wpływ na nasze samopoczucie. Ponieważ na wydziale grafiki, gdzie studiowałam, nie było przedmiotu związanego dosłownie z modą, starałam się wykorzystywać jej elementy jako sztukę użytkową. I tak początkowe zaciekawienie przerodziło się w pasję. Niedługo później trafiłam do znanego czasopisma dla kobiet. Na jego łamach miałam okazję zaprezentować własne projekty. Te zostały entuzjastycznie przyjęte, co przekonało mnie, żeby zająć się tworzeniem ubrań na poważnie.

Jak wyobrażałaś sobie swoją klientkę?

Nigdy nie wyobrażałam sobie mojej klientki. Najbardziej wymagającą osobą, która nosi ubrania mojej marki, jestem ja sama. Wszystko sprawdzam na sobie. Chcę, aby moda była prawdziwa. Tego samego szukają moje klientki.

A dzieciaki? Co sprawiło, że pewnego dnia zdecydowałaś się projektować także dla nich?

Sprawia mi to przyjemność. Tworzę dla nich miniatury sukienek czy plecaków. Wszystko, co małe, jest takie słodkie i ładne. Doskonale znam też potrzeby dzieci. Projektowanie dla nich to coś zupełnie innego niż dla dorosłych.

Najważniejszy dzień w Twojej karierze projektantki mody?

Co sezon jest ten najważniejszy dzień. Gdy pokazuję swoją kolekcję czy lookbook, za każdym razem jest to wielkie przeżycie. Radość i spełnienie – gdy widzę, że moja praca sprawia przyjemność innym i jest doceniana.

Kim byłaby Justyna Chrabelska, gdyby nie została projektantką mody?

Aby robić coś dobrze, trzeba się temu poświęcić bez reszty. Cieszę się, że zostałam projektantką, bo mogę realizować jednocześnie kilka swoich zainteresowań. Architektura, wnętrza, design – projektując ubrania, mam z nimi styczność. Gdybym jednak tego nie robiła, zostałabym muzykiem. Tylko za bardzo się wzruszam, gdy śpiewam albo gram na pianinie. Jest to bardzo prywatne, dlatego myślę, że nigdy bym się nie odważyła na taki zawód. Muzyka pomaga mi w tworzeniu. Zarówno klasyczna, jak i współczesna. Czasem potrafię słuchać jednego utworu przez cały dzień. Tak powstawała zresztą moja najnowsza kolekcja.