Nie tylko dla dzieci

Kikimora

ilustracja Emmanuelle Houdart pochodzi z książki „Szczęśliwi rodzice” Laetitii Bourget, wyd. FORMAT 2013

Wydawnictwo Format zajmuje się głównie publikacją książek dla dzieci. Jednak jak mówi Dorota Hartwich – prowadząca Format, ważnym odbiorcą jest dla niej także rodzic, który powinien czerpać z czytania takich książek radość, pokazując tym samym, że sięganie po nie może być nawykiem, a czytanie pasją.

Rozmawiała MARTA CZYŻ

Ilustracje EMMANUELLE HOUDART

Wydaje Pani nie tylko książki dla dzieci, ale także dla rodziców. Na czym polega różnica?

Może to zabrzmi pretensjonalnie, ale wydajemy książki, które mają łączyć pokolenia. Zależy nam, by do lektury tekstu i obcowania z obrazem w książce mogli z przyjemnością zasiąść dziecko, rodzic i dziadkowie. Te publikacje powstają z myślą o dojrzałości dziecka, czyli jego otwartości na obraz, nie tylko ten łatwy, najbardziej przystępny i infantylny, ale też na trudniejsze treści. Tworzone są też z myślą o dziecku, które większość z nas, dorosłych bez względu na wiek, wciąż nosi w sobie.

Iwona Chmielewska w „Czterech zwykłych miskach” pisze, że książkę można wymyślić o wszystkim. Czy to samo dotyczy wydawania?

Nie można bać się trudnych i niewygodnych tematów. Uważamy, że skoro z dzieckiem należy umieć rozmawiać o wszystkim, to i książka może mówić o wszystkim, nawet o tym, co naprawdę trudne, nieznośne. Książka może być wspaniałym pretekstem, „linkiem” pomiędzy rozmówcami różniącymi się wiekiem. W naszym życiu jest wiele tematów tabu: śmierć, choroby, wojna, związki homoseksualne, rasizm. Lepiej poruszać je z dziećmi otwarcie, umiejętnie przybliżając temat, prowadząc lekturę i rozmowę, niż udawać, że ich nie ma i czekać, aż ono samo zdobędzie tę wiedzę z przypadkowego źródła.

Niełatwo pisać o tematach trudnych dla dziecka, ale chyba jeszcze trudniej je ilustrować. Jak we właściwy sposób przekazać dziecku takie treści?

To potrafią nieliczni. Nie bójmy się w książkach trudnych słów, ilustracji, historii. Dziecko jest z natury otwarte, chłonie wszystko, co dla niego nowe. Po naszej stronie leży odpowiedzialność za to, jak dziecko będzie przyjmowało świat, na ile będzie w nim odważnie, aktywnie i twórczo uczestniczyć. Na przykład w książce przez nas wydanej pt. „Otto. Autobiografia pluszowego misia” Tomiego Ungerera przedstawiona jest opowieść o życiu misia z holokaustem w tle. Są tam ilustracje, na których widać rannych żołnierzy, krew, tragedię wojny. Głównym bohaterem jest jednak miś, który wychodzi z tej sytuacji obronną ręką. To z nim dziecko związuje się najbardziej. Tomi Ungerer, ceniony na świecie autor, dokładnie przemyślał fabułę i stworzył tę historię w sposób odpowiedzialny, pokazując, że najgorsze rzeczy, nawet okrucieństwo wojny, można przezwyciężyć, np. przyjaźnią. Bo „Otto” to historia o przyjaźni i tak ją dzieci postrzegają. To dorośli widzą w niej przede wszystkim niewygodny, historyczny kontekst.

W Polsce od kilku lat, w dużej mierze po nieszczęsnych dla książek latach 90., trwa wielki powrót książki dziecięcej. Czym się charakteryzuje dziś taka książka?

Słusznie zwróciła pani uwagę na lata 90., nazywając je „nieszczęsnymi”. Wtedy bowiem, w pierwszej fazie wolnego rynku i dzikiego kapitalizmu, księgarskie półki zalała fala szmirowatych produkcji, książek w jednej postdisnejowskiej estetyce, wydawanych byle jak. Przełom nastąpił po 2000 roku. Wtedy też urodził się nasz syn. Brakowało dobrej książki dziecięcej, więc postanowiliśmy z mężem sami zrobić coś dla niego i innych maluchów. Tak wydaliśmy pierwszą książkę dla dzieci naszego wydawnictwa: „Puszkę-cacuszko” Lecha Janerki z ilustracjami Tomasza Brody. To była nowa jakość. Byliśmy jednym z pierwszych małych ambitnych wydawnictw. Artyści zaczęli coraz odważniej przychodzić do wydawców, wydawcy do artystów. Wychodziły całe serie klasyków polskiej ilustracji, pokazaliśmy polskim czytelnikom po raz pierwszy światowych ilustratorów. Z drugiej strony, rozkwitła tzw. książka autorska, która odzwierciedla tendencje panujące w sztuce współczesnej. Dzisiaj wydawcy nie obawiają się w ilustracji abstrakcji, kolażu, książki fotograficznej, nowoczesnych rozwiązań typograficznych, eksperymentu w projektowaniu. Choć przyjęcie tych książek przez odbiorców nie zawsze jest łatwe. Dla nas to trudna droga, ale dająca – mimo wszystko – satysfakcję.