Co zje mama na śniadanie? Oto jest pytanie!

Jeśli wychowując maluszka, zachodzisz w głowę, jak znaleźć czas na wykonanie zadań dnia codziennego, zajrzyj na fotobloga Marty Greber codziszjemnasniadanie.pl.

Świeżo upieczona mama 3-miesięcznej Mii udowadnia, że w codziennym biegu prowadzenie chociażby kulinarnego bloga po narodzinach dziecka nie jest ekstrawagancją. Tworzy go od czterech lat, a do tego wciąż podróżuje po świecie. 

Zrzut ekranu 2016-01-20 o 11.36.32

KIkimora

 

Marta Greber zaczynała jako prawniczka, ale po pewnym czasie porzuciła biuro i biurko, by ruszyć w drogę. Przemierzyła Australię, Filipiny, Holandię i Peru, obecnie mieszka w Berlinie z partnerem i córką Mią. Jednak to nie podróże są tematem bloga, choć znajdziecie tu wycieczki tropem smacznych śniadań po Berlinie i Barcelonie. Autorka kieruje obiektyw na wyrafinowane, przewrotne, ale jednocześnie proste w przygotowaniu przysmaki.

Bloga wyróżnia spójna estetyka i minimalizm, co jest rzadkie wśród kulinarnych stron. Martę inspirują przepisy autorytetów ze świata kuchni takich jak Marta Stuart, kompozycje śniadań z ukochanych kawiarni, ale i zapiski z codziennych gazet.

Autorka dzieli poranne przysmaki na: kanapki, naleśniki, w misce, chleby i ciasta. Zimą kusi gorącą kanapką z czekoladą, bekonem, figami i serem pleśniowym czy ricottą w kołdrze z parmezanu i grzybów, zaostrzoną rzodkiewką. Wiosną spróbujcie ciasta francuskiego z burakiem i mango na szpinakowej kołdrze.

Nie brakuje tu też śniadania mistrzów, czyli jaglanki, gotowanej w puchu mleczka kokosowego, podlanej kompotem z wiśni i kruszonymi pistacjami, a wśród deserów królują różowe naleśniki i pudding z nasion chia z mango. Blog młodej mamy to też intymna relacja z pola walki: „Moja dziewczyna nadal jest aniołem z okazjonalnie wyrastającymi rogami (…) jednak jest to czas, kiedy 24/7 czuwam i słucham” – wyznaje.

Kiedy zostaje z Mią sama, dzieli się obawami: „Spędziłam 2,5 tygodnia z moją córką. Nie ma w tym nic specjalnego, ale ona ma zaledwie 3 miesiące, a ja zostałam na ten czas bez jej taty”. I tak między przepisami obserwujemy niepowtarzalny proces nawiązywania więzi z dzieckiem i dojrzewania do nowej roli, podsycanego nostalgią za gwarnymi wieczorami z tequilą. A gdy śledzimy perypetie Marty i Mii, przysmaki same znikają: „Chciałam zrobić bułeczki. Wyszło 7, zjadłam wszystkie, nie żałuję żadnego gryza”.

Tekst Agnieszka Jęksa

Zdjęcia Marta Greber