Muzyczne ciasteczka

Kikimora

ilustracja: Malwina Konopacka

W naszej kulturze ro(c)k kończymy zawsze wysokim C – Boże Narodzenie, Chanuka, sylwester – czerwonych dat w kalendarzu jest wtedy sporo. Dla mnie jednak od dwóch lat jest to przede wszystkim moment, kiedy celebruję urodziny córki. Przed Wami – litera C!

tekst ŁUKASZ KASPEREK

ilustracje MALWINA KONOPACKA

Urodziny, czyli impreza. W dzisiejszych czasach już w tym wieku należy dziecku wyprawić huczne przyjęcie. Powszechnie przyjęte jest, że każdemu spotkaniu towarzyszy muzyka, nie inaczej jest u dwulatków. Lista piosenek, które można na takim wydarzeniu puścić, mogłaby być bardzo długa i zależna od upodobań i gustów rodziciela bądź najętego na tę okazję zawodowego dyskdżokeja. Ja kierując się swoim własnym gustem, przepuszczonym przez dwa lata doświadczeń w obcowaniu z małym dzieckiem i ograniczeniami postawionymi przez temat dzisiejszego odcinka – literkę C, postaram się zaproponować kilka przebojów, które być może przypadną Wam do gustu, a które tak czy inaczej warto znać.

Wyliczankę zacznę od Johnny’ego Casha. Najsłynniejszy wykonawca muzyki country w dziejach tej muzyki, chociaż w zasadzie wymykający się z tej dosyć zatęchłej szufladki, może nie tyle muzycznie, bo w tej kwestii całą swoją karierę pozostawał dosyć tradycyjny, ale zdecydowanie swoją wielkością przebił wszystkich innych wykonawców nurtu, i w zasadzie Casha można słuchać, nie mając większego pojęcia o muzyce country –boipoco…

Jeśli miałbym wybrać jeden kawałek do puszczenia na kinderbalu, zdecydowałbym się na Ring of Fire, bo jest wesołe, taneczne i ma te przaśne meksykańskie trąbki, które na pewno spodobają się najmłodszym. A jeżeli zastanawiacie się nad jakimś albumem do kolekcji, to poza składankami typu the best of wytwórni SUN lub serii American Recordings koniecznie sięgnijcie po koncertówkę At Folsom Prison. W zasadzie to w ogóle jedna z niewielu naprawdę wartych uwagi płyt koncertowych w dziejach muzyki rozrywkowej.

Dalej zaproponowałbym The Clash, ci tak samo jak Cash przez swoją postawę i muzykę walczyli z dyskryminacją i społecznymi nierównościami, a to wartości, które z całą pewnością dziecku warto zaszczepić! Poza tym tak samo jak Man in black tworzyli straszliwie dobrą muzykę! Na półeczkę polecam trzeci w dorobku londyńskich punkowców album zatytułowany „London Calling” (tak naprawdę powinniście mieć wszystkie, ale jeżeli nie jesteście pasjonatami, to to jest Wasz must have), a do urodzinowego mikstejpa wrzucę: „Bankrobber”. Punkowo-reggae’owy i wesoło brzmiący kawałek opowiadający historię ojca rodziny, który trudnił się okradaniem bogatych. Proceder być może mało godny naśladowania i propagowania, ale jako metafora walki o lepsze jutro zdecydowanie bliższy mojemu sercu niż to, o czym chłopcy prześmiewczo śpiewali na przykład w numerze „Career Opportunities”.

Top 3 zamknę utworem „Bad Moon Rising” w wykonaniu Creedence Clearwater Revival. Wesoła piosenka o nadchodzącej apokalipsie nawet mnie pobudza do tańca, a przyznać się muszę, że jestem wyjątkowo mało skłonny do tej czynności. Pod koniec lat 60. XX wieku, gdy muzyka rockowa stawała się tym, przeciwko czemu potem buntował się punk – złożonym i skomplikowanym, wyrafinowanym, progresywnym gniotem – CCR postanowili zrobić krok w tył, by grać autentyczny, najczystszej próby rock’n’roll, w prostej linii płynący z folkloru amerykańskiego południa. Nie stawiając psychodelicznych używek na piedestale swej działalności, skupiali się na muzyce, a nie na eksperymentach z percepcją. Jest to jeden z tych zespołów, których twórczość na pewno znacie, ale niekoniecznie zdajecie sobie z tego sprawę. Ich piosenki często pojawiają się w wielu filmach, reklamach albo są kowerowane przez wielu innych wykonawców (Kurt Cobain zaczynał swoja karierę od grania w cover-bandzie CCR). Sprawcie sobie jakiś album z hitami, a na pewno nie będziecie zawiedzeni.

Tyle wymądrzania się, bo i tak czegokolwiek nie puszczę córce, to kończy się tak: TATA ELMOOOO! Cóż zatem począć, trzeba znów puścić „Elmo Song” albo ewentualnie jedno z wielu wystąpień Johnny’ego Casha na Ulicy Sezamkowej (tak, tak, występował tam! )… A chcąc trzymać się tematu, czyli litery C, proponuję Wam znakomity hit Ciasteczkowego Potwora zatytułowany „C is For Cookie”. Parafrazując jego tekst: That’s good enough for kids! Have fun!

MALWINA KONOPACKA I ŁUKASZ KASPEREK

Ona jest ilustratorką, on dziennikarzem. są rodzicami trzyipółletniej Anielki. Muzyczne abecadło wymyślili dla rodziców, którzy aby ich dzieci wiedziały co to dobra muzyka.